piątek, 7 maja 2010

Norka na wiosnę i problemy z płcią


Ha! dawno mnie nie było, co nie oznacza, że nie miałyśmy ciągle to nowych przygód... ba, zaryzykuje stwierdzeniem,z e każdy dzien to przygoda ;-) Jest już wiosna... wszystko kwitnie, pojawiło się mase nowych, ciekawych zapachów, które sprawiają, ze Muffinka stoi na parapecie z noskiem przytknietym do szpary w framudze okna i cos tam sobie wywąchuje... niestety pojawił sie tez problem: jest ryzyko, ze Muffinka może byc chłopczykiem!!!! ale po kolei... Miesiąc temu wybralam sie do weta na rutynowa kontrole, przycięcie pazurków, czyszczenie uszek i z pytaniem, kiedy pojawi sie ta pierwsza, oczekiwana rujka, bo mała ma już 10 msc, a rujki jak nie bylo, tak nie ma... Połozyliśmy muffinke na pleckach (a wspominałam, że wyjątkowo grzeczna jest u weterynarza? Bardzo cierpliwa, mozna zrobic przy niej prawie wszystko, pod warunkiem, ze ja ją trzymam... sam weterynarz juz by sobie rady nie dał i poznałby co to znaczy miec norki zeby na palcu). tak więc położyliśmy na pleckach i weterynarz wziął sie za badanie... nie jest to proste badanie, bo przez 10 msc pod jednym dachem z nmoja norka, ani razu nei widziałam jej 'dziurek', ze sie tak trywialnie wyrazę... Nic nie widzialam, wszystko zakryte futrem. gdy sie patrzy na brzuszek, wszystko jest gładkie, jakby tam NIC nie było... badanie się nieco przedłuzało, wiec powiedziałam lekko 9zbyt lekko): 'prosze nie mówic, ze to samczyk'... wtedy weterynarz sie wyprostował i z powazna miną: 'ale to jest samczyk...' Ja oczywiście zaooponowalam, bo przeciez muffinka jest taka mądra i kochana: NIE MOŻE być samczykiem 9tu pragne przeprosić własciecieli samcow, a także samych samców - nic do Was nie mam, przysięgam, hehe)... Wtedy weterynarz wręcz mnie zmusił do oblapiania nieprzezwoitego mojej norki w poszukiwaniu jąder... Hmmmmm... no cóż... coś tam jest... ale w brzuszku... Mozliwe do 'wykrycia' tylko po usilnym wyszukiwaniu... Ja jednak poszlam w zaparte... Stwierdziłam, ze to z pewnością gruczoły odbytowe... Na co dostałam odpowiedź, ze zbyt twarde i zbyt regularne... zaczelismy więc szukać dalszych dowodow meskości mojej muffinki... W tym czarnym futrze dokopal się do czegoś, co moim zdaniem nic nie przypomina, a już z pewnością nie przypomina 'fujarki'... ale weterynarz wie lepiej: 'widzi pani? Tu jest prąć, ale bardzo maleńki' - i tym mnie obraził NAJBARDZIEJ!!!! Mój samiec z pewnościa nie miał by maleńkiego prącia!!! ;-) nie do pomyślenia... ale weterynarz stwierdził, ze on pewności nie ma co do płci norki i zebym jeszcze troche poczekała 9akurat msc., bo zaszczepiłam obie na nosowkę0, a za msc zrobia USG i kastracje... mówi, ze otworza ją i co znajdą, to wytną - brrrr.
Byłam wstrzasnięta, a weterynarz do mnie bezdusznie: 'przeciez nie ma tragedii' - no, może on nie widzi tragedii, ale ja przez miesiąc musiałam sie rpzyzwyczajać, ze mam samca w domu... Nagle zobaczyłam, ze Muffinka od kąd stala się samcem, jakas taka głupiutka jest... Nazywałam to 'głupimi, samczymy zachowaniami' i powoli zaczełam się do tego przyzwyczajać...
minął miesiąc i powedrowałam znowu do weterynarza. Tym razem w przychodni była moja ulubiona pani weterynarz... Powiedziałam, ze przyszłam na potwierdzenie płci (i obciecie pazurków), no i zapisac sie na zabieg...
Muffinek, jak przez miesiąc był nazywany, znowu wyladował na pleckach i zaczeło się badanie... Długi badanie... Pani doktor była jednak ostrozniejsza w wydawaniu opini... skłaniała sie do potwierdzenia, ze to samiec, ale wiele rzeczy było dla niej dziwnych... Zawołała więc swojego starszego kolegę, by jej pomógł... kolejne badanie, ugniatanie, szukanie - w tym wszystkim 'zgubili' odbycik muffinki... Pan doktor stwierdzil: 'no dobrze, ale tu odbytu nie ma', na szczescie po chwili się znalazl ;-) no, ale po badaniu doktor stwierdził: 'Samica'...
Na chwile obecna jest 50/50, czyli nikt nie wie, jaka płec ma norka ;-) Poprosili bym czekała kolejny miesiąc, a w tym czasie oni sie doszkolą z futer...
miłe, acz stresujące bardzo... Tak więc od dwóch tygodni do muffinki już nie wołam po imieniu, tylko bezosobowo 'kici kici' - grunt, ze działa ;-)

Pozdrawiamy ;-)

3 komentarze:

  1. Hahaha dobreeee :D serio tak trudno u norki znaleźć nawet odbyt?! "ale odbytu nie ma" mnie rozłożyło na łopatki hihihihi ciekawe zjawisko z tą płcią norki :]

    OdpowiedzUsuń
  2. tutaj masz o żywieniu norek: http://www.merckvetmanual.com/mvm/exotic_and_laboratory_animals/mink/management_of_mink.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo może zapytaj w zoo jak oni żywią, pewnie się na tym znają

    OdpowiedzUsuń